Moja ślubna batalia w Maroku
Zacznę od tego, co mnie spotkało zanim pojechałam do Maroko zawrzeć związek małżeński. Scenariusz dosłownie jak z serialu. Najpierw czekało mnie dużo łatwienia - dokumentów potrzebnych do zawarcia małżeństwa w Maroku. Mój partner pierwsze musiał wyciągnąć zaświadczenie o stanie cywilnym, na jego drodze jednak stanęły problemy, idąc do Urzędu po zaświadczenie nikt nie wiedział jak ma wyglądać ten certyfikat który jest potrzebny za granicą w Polsce, ponieważ facet biorąc ślub z marokanką wyciąga tylko jednorazowo zaświadczenie potrzebne mu do ślubu w Maroku i różni się od tego co jest wyciągane do ślubu tam. Męża odsyłali z biura do biura wypisując zaświadczenie które w Polsce nie były by akceptowane. Zmartwiony chodził kilka dni prosząc o zaświadczenie z obawą, że nie dostanie własciwego certyfikatu i nie będzie mógł wziąć ślubu. W końcu zapłacił, będąc z dwoma świadkami siostrą i matką, certyfikat został ostatecznie wydany. Gdy mój partner wysłał mi potrzebne dokumenty do pobrania zaświadczenie o zdolności zawarcia małżeństwa poza granicami Polski zaczęłam łatwić wszystkie dokumenty. Pomiętając jego dokumenty muszą mieć potwierdzenie orginalność- aposttile. W innym przypadku nasze urzędy nie przyjmną dokumentów. Pierwsze dostarczyłam do tłumacza jego zaświadczenie o stanie cywilnym, miałam też dodatkowo jego akt urodzenia to ułatwiło wypełnienie wniosku o zaświadczenie zdolności do zawarcia małżeństwa poza granicami Polski. Po przetłumaczeniu wyciągnęłam potrzebne dokumenty. Chodź pani w urzedzie nie była miła twierdząc, iż z krajów arabskich raczej ciężko o wizę by sprowadzić męża do Polski. Następnie zaświadczenia z pracy, zameldowania i religijne musiałam dać do notariusza prosząc o potwierdzenie orginalność, a następnie do Sądu Okregowego o potwierdzenie orginalność inaczej nie zrobimy potrzebnego aposttile. Potem wszystkie dokumenty poddane aposttile i tłumaczeniu na arabski.
Mając wszystkie dokumenty, a zajęło mi to ponad 2 miesiące. Wykupiłam bilet lotniczy i miałam lecieć do ukochanej mi osoby. Niestety na mojej drodze stanęło dużo problemów związanych z podróżą miałam po prostu pecha, gdyż w tym czasie panował covid. Pierwszy bilet wykupiłam z Berlina na 1 grudnia, niestety - Maroko zamkneli granice dla lotów Niemcy, Francja i Wielka Brytania. Nagle wrócił lot z Krakowa do Agadir wykupiłam kolejny bilet lotniczy był to listopad 2021 i dwa dni przed moim lotem zamkneli granice Maroko. Mój partner się załamał widzącą zawieszenie lotów po raz drugi, załamany myślą - nie będziemy mogli być razem, a wszystkie dokumenty przepadną bo dokumenty w Maroku maja określona ważność tylko - 3 miesiące. Szczególnie zaświadczenie o zdolności do zawarcia małżeństwa ,gdyż był ważny do kwietnia 2022. Strasznie się bałam że ponownie mój partner będzie musiał wysyłać swoje zaświadczenie o stanie cywilnym, a niestety nie wydadzą drugiego zaświadczenie, a przecież z pierwszym miał już problemy. Jednak minęły 2 miesiace i otworzyli w końcu granice 6 lutego był pierwszy lot Kraków-Agadir. Więc znowu kupiłam bilet na 13 lutego i byłam gotowa na wylot, Poszłam zrobić szczepionkę na covida by móc lecieć. Niestety znowu napotkałam problem. Tym razem testy na covida przed lotem, pech chciał, test wyszedł pozytywnie i zakaz lotu, wychodzenia z domu kwarantanna 2 tygodnie. Byłam poprostu wściekła, jak to?? pozytywne - jeśli nie mam żadnych objawów. Tak bardzo się cieszyłam, że w końcu spędzę walentynki i czas z przyszłym mężem. Miałam lot tego samego dnia co koleżanka która też leciała wziąć ślub jednak jej się udało i poleciała bez mnie. Niestety...
Po odbytej 2 tygodnie kwarantanne powtórnie postanowiłam lecieć. Tym razem 27 lutego spakowałam wszystkie niezbędne rzeczy już kilka dni przed. Czekałam z niecierpliwością i strachem czy znowu coś stanie na drodze. Kolejny test przed wylotem i strach oczekiwania na wynik jednak w końcu.... się udało. Poleciałam do Maroko do swojego ukochanego.
Gdy byłam już w Maroku odrazu zaczęliśmy łatwić dokumenty i sprawy urzędowe. Pierwsze mąż przez internet załatwił zaświadczenie o niekaralności dla mnie i dla siebie. Następnego dnia poszliśmy do lekarza po zaświadczenie. Normalnie jest się trudno dostać do szpitala chyba, że się zapłaci ochroniarzowi i nas wpuści bocznym wejściem tak by nikt nie widział. My mieliśmy szczęście dzięki znajomością męża rodziny. Nie czekaliśmy długo szybko nam to poszło. Lekarz wystawił zaświadczenie bez zbędnych badań.
Zrobiliśmy kopie 5 razy wszystkich dokumentów. I poszliśmy do Sądu złożyć papiery o ślub. Odebraliśmy w Sądzie zaświadczenia o niekaralności. Zapłaciliśmy za rozpoczęcie sprawy o pozwolenie na ślub. Wiedząc, iż Sądu rozpatruje sprawy małżeństwa raz w tygodniu w środę, jeśli nie damy rady to w ciągu 3 tygodnii się nie wyrobimy, a ja musiałam wrócić do pracy. W Sądzie przeglądali każde dokumenty, każda pieczątkę czegoś im brakowało musieliśmy szybko dostarczyć. Czekaliśmy na korytarzu w Sądzie na rozpatrzenie dokumentów, czy jest wszystko w porządku. Wszystko sie opóźniało... A to Sędzia miał ważne zebranie i nie mogł przyjść, a to jakaś ważna uroczystość ktorą prowadził. My czekaliśmy godzinami na korytarzu. W stresie oczekiwania w końcu wysłali nas do Sędziego by wyraził zgodę na małżeństwo. Jak pamiętam strasznie się denerwowałam. W końcu nas poprosili, sędzia zadał kilka pytań. Jak się poznaliśmy, czy mieliśmy kontakty seksualne i czy z własnej woli chce zawarcia związek małżeński. Następnie zatwierdził zgodę. Czekaliśmy jeszcze chwilę na dokumenty, które mieliśmy dostarczyć w dwóch kopertach jedną na komendę policji, a druga do Urzędu Miasta. Na policji przyjęli dokumenty i kazali czekać na wezwanie. Wtedy poznałam Chinkę, która także w tym samym czasie co my składała dokumenty do ślubu. Dostarczyliśmy dokumenty do Urzędu i czekaliśmy w stresie na telefon. W końcu wezwano nas na rozmowę na policji. Na komisariacie musieliśmy oddać telefony w recepcji i poszliśmy na przesłuchanie. Męża wypytywali się różnych rzeczy. Przedewszystkim czy nie ma się kontaktòw seksualnych, bo w takiej sytuacji nie dostanie się zgody na ślub, czy nie jestem w ciąży. Musiałam na kartce wypisać wszystkie szkoły nazwy, rok w których się uczyłam i zakłady pracy. Po 2 h przesłuchania kazali nam czekać na telefon. Mąż musiał zapłacić na policji inaczej by zwlekali jak najdłużej.
Czekaliśmy do następnego tygodnia czy wszystko było w porządku chodziliśmy codziennie do Sądu pytać o naszą sprawę czekaliśmy godzinami na odpowiedz w międzyczasie czasie na korytarzu przewijało się dużo par mieszanych chcąc zawrzeć ślub. W końcu dokumenty wróciły do Sądu Rodzinnego. W Sądzie - znowu stres i oczekiwania na decyzję. Czekalismy następne kilka dni. Dostaliśmy telefon by się wstawić do Sądu czekaliśmy godzinę jak nie dłużej na korytarzu. W końcu pan z biura poszedł po podpis Sędziego. Dostaliśmy dokumenty do zawarcia małżeństwa, lecz miał błąd w moich danych i musieli znowu szybko lecieć wydrukować nowe dokumenty i znowu stres. Powtórnie pan z biura poszedł po podpis Sędziego... nareszcie mamy zgodę. Teraz moglibyśmy iść zanieść dokumenty do urzedu by podpisać kontrakt. Na następny dzień spotkaliśmy się by podpisać kontrakt. Abdul wypytywał się, sprawdzał dokumenty jeszcze raz, pytał o to czy otrzymałam Mahr od męża, podpisałam oświadczenie potwierdzające otrzymamy - mahr. Wpisał wszystko do księgi. Mąż zapłacił za ślub. A Abdull podał dokumenty do podpisania kontraktu małżeńskiego, zostawiliśmy podpisy i odciski papilarne. Wytłumaczył nam prawa rozdzielności majątkowej i w końcu poinformował, że jesteśmy małżeństwem.
Następnie po ogłoszeniu i podpisaniu kontaktu małżeństwa odbyła się ceremonia ślubna w gronie rodziny. Ceremonia henny i zabawa. Przebierając każdorazowo inna suknie z 7 regionów Maroko pozowaliśmy do zdjęć. Podano nam mleko, daktyle by je wspólnie skosztować. Po ceremonii pierwsza noc poślubna. A następnie spędzenie wspólnie kilka dni razem zwiedzający. W tym poście możecie przeczytać jak ceremonia wyglada... https://www.adriia.com/2023/02/tradycje-slubne-w-maroku.html?m=1
Łatwienie sprawy urzędowych w Maroku jest stresujące i wymaga cierpliwości, gdyż nie zawsze idą na rękę i wszędzie żądają w łapę.
W końcu możemy się cieszyć kilkoma dniami spędzonymi jako małżeństwo przed moim powrotem do pracy. Po ceremonii zaślubin zwiedziliśmy Casablankę, Mohammeda, Bouznika, Marakesz i Agadir. Odwiedziliśmy rodzinę męża i nadeszła.... pora na powrót niestety, nie było to proste dla mnie zostawić męża znowu i wracać do domu sama.
Gdyby mógł odrazu jechać ze mna. Jednak prawa wymagają wyrobienia wizy, a niestety to trwa trochę czasu. Musiałam w smutku odlecieć sama zostawiając mojego męża. Nie było to proste dla mnie przywiązałam się bardzo do niego i rodziny. Przywiązałam się do tego kraju do jedzenia, klimatu i przepięknych krajobrazów. Po powrocie do kraju szybko zaczęłam łatwić kolejne dokumenty potrzebne do wizy. Pierwsze zalegalizować związek w Polsce. Czas oczekiwania na akt małżeństwa 3 tygodnie. Wymiana dowodu osobistego I sprawy urzędowe związane z zaproszeniem męża do Polski potrzebne do wizy. Zajeło to ok. 3 miesiące. A czas na wize 15 dni. Gdy odebrał wizę po tygodniu już byliśmy razem.
https://tmlead.pl/redirect/677927_2062
<head><script async src="https://pagead2.googlesyndication.com/pagead/js/adsbygoogle.js?client=ca-pub-7549835648219062"
crossorigin="anonymous"></script></head>
Komentarze